Kruchy
Kiedy mówię szept
mam na myśli oddech żagli
morze znikające w szklance
wiatr zabłąkany we włosach
Gdy siadam przy stole
widok roześmianej plaży
uspokaja nerwowe ruchy głowy
Palce świtu gardzą moimi pieszczotami
a światło ponownie zjawia się
niezapowiedziane
Kiedy mówię szept
mam na myśli stado ptaków
bezszelestnie zabierające niebo
ku zachodowi
Trawa która mnie otacza
przytula się do mojego krzyku